Osoba

Prywatnie był osobą z lekka ekscentryczną – takie postacie zwykło się niegdyś określać mianem oryginała. Przedmioty, którymi się otaczał – pocelanę, tkaniny, bibeloty, zegary, ubrania, nawet meble – najchętniej projektował sam, a nalewki własnej produkcji, których nie żałował gościom, niosły w świat sławę ryczowskiej piwniczki.

Zofia z Bielińskich Piasecka z mężem Zygmuntem ok. 1930 roku.

Pułkownik Zygmunt Piasecki była to wspaniala postać typu dawnego szlachcica polskiego ze wszystkimi jego przywarami, zamiłowaniem w koniach, psach i polowaniu. (…) Ubrany zawsze dziwacznie, w osobliwego fasonu czapkę rogatywkę i w specjalnie skrojonym mundurze, przypominającym dawny „french” aliancki. Wszystko wydawało się na nim za duże, szczególnie olbrzymie spodnie, jakby jakieś „szarawary” kozackie. Z tym wszystkim jednak robił nader sympatyczne i miłe ważenie.

Miał bardzo dobre oczy. Gdy spojrzał na kogoś, to miało się uczucie, że jest on nadzwyczajnie porządnym człowiekiem (..) – wspominał po latach Leon Mitkiewicz.

Lubił pomagać ludziom. Utworzyliśmy sierociniec w Cegłowie dla chłopców bezdomnych – wspominał. – Miał 36 pensjonariuszy w 1927 roku. 36 łobuzów odebraliśmu ulicy i o tyleż przysporzyliśmy dobrych rzemieślników.

Zamiłowany myśliwy, hodowca psów i koni, z przyjemnością celebrował co roku dzień Sw. Huberta z nieodłączną  pogonią za lisem. Był założycielem i pierwszym prezesem Krakowskiego Klubu Jazdy Konnej (1932), który kontynuował tradycje Galicyjskiego Klubu Jazdy Panów – rówieśnika płk Piaseckiego (*1893).