Bitwa pod Berdówką

2. Bitwa pod Berdówką
(16.4.1919, d-ca 1 szwadronu 7P)

W tym czasie czoło kolumny głównej pułku osiągnęło wieś Kirianowce. D-ca pułku ocenia, że ma przed sobą poważną siłę npla na trakcie. Decydując się — zgodnie z powziętą uprzednią koncepcją — na natarcie, celem dobicia tych sił, uważa, że najlepszym kierunkiem dla uderzenia, będzie obejście od południa, poprzez wieś Białundzie – folw. Kirianowce. Natarcie decyduje wykonać w konnym szyku siłą dwóch szwadronów — 1-go i 2-go, 3-ci tymczasem zwiąże npla czołowo pod Berdówką. Ważnym punktem, z którego wyjdzie natarcie skrzydłowe, jest folwark Kirianowce. D-ca pułku rzuca od razu na ten folwark 1-szy szwadron por. Piaseckiego, z zadaniem zajęcia go oraz opanowania dogodnej podstawy wyjściowej do natarcia konnego. 2-gi szwadron ma ruszać w ślad za pierwszym, po jak najszybszym ściągnięciu placówek ubezpieczających.

Jest godzina ok. 16.00. Por. Piasecki wysyła pośpiesznie silny patrol ppr J. Dąbrowskiego dla zajęcia folwarku Kirianowce. Patrol rusza galopem i wpada do folwarku wyrzucając zeń patrol sowiecki, w ślad za nim szwadron przeskakuje galopem w szykach luźnych, sekcjami przez ostrzeliwany mostek w Białundzie i dołącza do patrolu ppr. Dąbrowskiego. Poza folwarkiem w kierunku traktu Lipniszki-Lida rozciąga się sosnowy las. Por. Piasecki dążąc do zajęcia podstawy wyjściowej do natarcia, ugrupował szwadron w trzech rzutach i posunął się w kompletnej ciszy. Kierując się odgłosem strzałów, na swym prawym skrzydle, w kierunku Berdówki, szwadron zbliżył się do traktu. Las zrzedniał i wtem d-ca szwadronu zauważył w odległości ok. 250 metrów stanowiska ogniowe npla na skraju lasu skierowane frontem na wschód. Orientuje się, że złapał skrzydło npla i że trzeba nacierać niezwłocznie, wykorzystując zaskoczenie i nie czekając na podejście 2-go szwadronu. Wydaje rozkaz do szarży. [il.]

W swej relacji Zygmunt Piasecki podaje następujący opis jej przebiegu:

Bolszewicy z punktu przyjęli nas strzałami; zdołali skręcić w naszym kierunku dwa karabiny maszynowe. Gdyby ktoś pomyślał, że atakowaliśmy trzema liniami, to byłby w błędzie, albowiem w chwili rozpoczęcia szarży trzeba było jeszcze zmienić troszkę w lewo kierunek, a więc, wobec niemożności wyczekiwania, aż się szyki wyrównają, wypadliśmy z lasu rojem, momentalnie znaleźliśmy się w drugim lesie i rozjechaliśmy się po nim, rąbiąc.

Pomimo iż bolszewicy zdążyli wykręcić przeciw nam 2—3 c.k.m. i odpowiednią ilość strzelców, zorganizowana tak naprędce obrona pękła od razu, gdyż przejechaliśmy przez stanowiska c.k.m. i już byliśmy na ich tyłach — wewnątrz pozycji.

Teraz walka przyjęła formę wielu pojedynczych utarczek na długość szabli, gdzie mieliśmy za przeciwnika rosyjskich marynarzy. W tym szeregu pojedynków, gdzie nierzadko na ułana wypadało 2-3 przeciwników, walka była nierówna,pomimo to zakończyła się sukcesem naszym — bo zaskoczenie było prawie pełne.

Dalej następuje opis „pojedynku” d-cy szwadronu z dowódcą oddziału marynarzy sow., który strzelał doń z dwóch „naganów” w jednej i drugiej ręce. Najechany przez Piaseckiego, zaczął uciekać, nie przestając strzelać do tyłu. Otrzymał cios szablą w ramię, upadł na ziemię, do podnoszącego się strzelił z karabinu luzak por. Piaseckiego. [il.]

Szarża 1. szwadronu 7. P. Uł. pod Berdówką 16 kwietnia 1919 r.
Po środku por. Z. Piasecki.
Obraz olejny artysty malarza A. Sarnowicza

Następnie pisze:

Gdy minęło pierwsze wrażenie, zatrzymałem konia. Oglądam się, gdzie są ułani – ułanów nie ma, słyszę tylko strzały, krzyki, nawoływania po polsku i po rosyjsku. Spojrzałem za siebie i w stronę Lidy, aż tu cały tabor stoi na drodze. Czoło owego taboru już weszło w las, a resztę widać stojącą na drodze w otwartym polu. Widzę że niczym nie dysponuję, więc wołam „zbiórka” wokół mnie, ale mało kto słyszy, gdyż tymczasem ułani rozpędzeni wypadli z lasu i szarżują tabor, stojący pod lasem, słyszę tu rzadkie strzały — to bolszewicy bronią się spod kuchen i wozów strzelając do atakujących.

Taboru owego było ze 60 wozów, około 20 kuchen polowych, kilka biedek z ckm-mi. Przyglądam się pobojowisku: tu leży ułan, obok zabity koń, tam zabity bolszewik, c.k.m.-y na pozycji, pod samą pozycję podciągnięte wozy amunicyjne, porozrzucana wszędzie broń pod drzewami i oparta o drzewa, leżą lornetki, „Nagany”, pasy itp.

Już mam koło siebie 6 ułanów, już nie jestem sam, jak przed chwilą, gdy widzę, jak od strony Lidy zatrzymał się nowy tabor z osłoną, linia tyralierska przed nim. Jednocześnie spoglądam ku Berdówce i z tego kierunku widzę tyralierę idącą na nas. Posyłam po pół-pluton Jaworskiego, (pozostawiony w 3-cim rzucie jako odwód — aut.), ale napróżno, bowiem ułani, widząc kolegów szarżujących sami poszli do szarży.

Ci spod Lidy, zatrzymali się, a ci spod Berdówki ostrożnie zbliżają się ku nam. Wtedy wyjeżdżam w sześciu ławą, na ową tyralierę spod Berdówki. Ci widząc nas, jadących ku sobie, zwinęli linię tyralierską i uciekli. Mieliśmy ważniejsze rzeczy do roboty niż ich gonić. Wtedy i my zawróciliśmy do swoich…

O gorącej walce w lesie najlepiej mówią straty — równa ilość zabitych i rannych oraz miejsce i pozycja, w jakich znaleźliśmy naszych zabitych ułanów i zabitych żołnierzy npla — świadczą wymownie o tym, że po złamaniu szyków obrony jako tako zorganizowanej, marynarze bronili się jak kto mógł, zadając nam straty. Zabity ułan, przygnieciony przez własnego konia, ale ściskający szablę w ręku, albo zabity ułan obok porąbanych bolszewików, lub ciężko ranny bolszewik, wpychający, sobie z powrotem trzewia do brzucha — takie rzeczy widziałem.

Zwykle ilość zabitych w ataku w szyku pieszym wynosi jak 1 do 4 — 1 do 5, w aktualnym wypadku strat było jak 1 do 1.

Ułani zaczęli się gromadzić koło mnie, wyjeżdżając z lasu z trofeami (gwiazdy bolszewickie, lornetki itp.). Stanęli przy mnie i nuż opowiadać swoje wrażenia, jak to on ciął, jak mu się poddawali, jak to Osiński odciął bolszewikowi ramię od głowy, czy też zgoła głowę z ramieniem, jak to zginął pod koniem ułan Kruszewski, bo koń go przygniótł i nie mógł sobie dać rady, a tu go obstąpili bolszewicy i strzelali doń na parę kroków. W trakcie tych opowiadań, gdzie wszyscy jednocześnie mówili, a ja jeden słuchałem, zaczęli z lasu wychodzić ranni ułani, a więc — tego prowadzą we dwóch, inny idzie sam o własnych siłach, jeszcze inny zdrów niesie siodło z zabitego konia. Patrząc na te sceny przypomniałem sobie o moich obowiązkach… nakazałem apel bojowy i z niecierpliwością wyczekiwałem kogo będzie brakować.

Pierwsze zarządzenie — zebranie z pobojowisk poległych i rannych, drugie — zebranie zdobyczy i odprowadzenie jej w bezpieczne miejsce. Tymczasem przymaszerował 2-gi szwadron, który oddał kilka salw do osłony taboru, objawiającej pewne ruchy w naszym kierunku. Bolszewicy się zatrzymali.

Przy pomocy bolszewików — taborytów i jeńców pod osłoną 2-go szwadronu, wyciągnęliśmy cały zdobyty tabor na drogę ku folw. Kirianowce. Tamże odstawiliśmy naszych zabitych i rannych. Zabici zostali pochowani w polu, ranni otrzymali opatrunki. Zdobycz wynosiła: kilkudziesięciu jeńców, 4-5 c.k.m. zdjęte z pozycji — 4-5 wzięte na biedkach, wiele karabinów i szabel, ok. 20 kuchen polowych, kilkadziesiąt wozów naładowanych siodłami, amunicją, uprzężą i sprzętem łączności, po parze koni przy wozie i kuchni, po jednym przy biedce. W całym taborze nie było nic do jedzenia, ani kawałka chleba, ani konserwy, za to olbrzymia ilość afiszów propagandowych. Bolszewicy więcej dbali o pokarm dla ducha.

W uzupełnieniu powyższego opisu d-cy 1-go szwadronu, którego szarża rozbiła kompletnie silny oddział marynarzy, torujący drogę odwrotu z Lidy całości kolumny taborów i części artylerii sowieckiej, co było zasadniczym czynnikiem zwycięstwa pułku w boju pod Berdówką, należy dodać akcję pozostałych szwadronów, a to 3-go spieszonego pod Berdówką i 2-go, który miał niezwłocznie maszerować za 1-szym, by wspólnie wykonać natarcie konne. Szwadron ten wyruszył w kilkanaście minut po 1-szym, nieco więcej czasu zabrał mu przeskok sekcjami i pojedynczo poprzez coraz silniej ostrzeliwany mostek, na bagnistej rzeczce pod wsią Białuńdzie, tak, że dołączył do I-go szwadronu w chwili, gdy szarża była zakończona. Gros szwadronu, wzięło udział w wyciąganiu zdobyczy, część zaś (jeden pluton) odparła w tym czasie ogniem, próby przeciwnatarcia ze strony osłony drugiej kolumny taborów i artylerii, która zatrzymała się w odległości 2 km na trakcie, na płn. od wsi Tatary. Kolumna ta, podobnie jak i niedobitki oddziału marynarzy, wycofała się na północ. 3-ci szwadron po rozbiciu npla pod Berdówką, wziął również udział w wyłapywaniu jeńców i zabezpieczeniu zdobyczy, której długa kolumna wozów i jeńców wyciągnęła w kierunku Dokudowa, dołączając do grupy jeńców, wziętych w Lipniszkach. Do końca kolumny ze zdobyczą dołączył jeszcze oddział w sile 120 chłopa, który pod dowództwem kapitana sow. dobrowolnie zgłosił się do niewoli. Ogółem cała zdobycz pułku w tym dniu — pod Lipniszkami i pod Berdówką wyniosła ok. 400 jeńców, 12 karabinów maszynowych i ok. 100 wozów i 20 kuchni polowych. Sukcesy bojowe okupione zostały poważnymi stratami — wyłącznie w 1-szym szwadronie, które wyniosły 6-ciu zabitych i 8-miu rannych ułanów (lekko ranny ppr. Dąbrowski pozostał w linii) oraz 8 zabitych i 11 rannych koni, co stanowiło niemal 1/4 ówczesnego stanu bojowego szwadronu.

Po zakończeniu całodniowej akcji pułku na dalekich tyłach Lidy, atakowanej w tym czasie przez piechotę, nie dotarły żadne wiadomości do d-cy pułku o wyniku tego natarcia. Wycofywanie kolumn taborowych i artylerii npla z Lidy, upoważniało do wniosku, że Lida została opanowana. D-ca pułku wycofał pułk wraz ze zdobyczą do wielkiej wsi Dokudowo nad Niemnem uważając, że wykonał powierzone mu zasadnie. Pozostanie na miejscu i ściganie wycofujących się na północ od traktatu Lipniszki-Lida zgrupowań sowieckich, było wobec wielkiego zmęczenia ludzi i koni (całonocny marsz i cały dzień walk) oraz konieczności zabezpieczenia dużej zdobyczy, niemożliwe. W dodatku pod koniec dnia spadł ulewny deszcz i dopiero późnym wieczorem pułk osiągnął kwatery w Dokudowie, bardzo wyczerpany — żołnierze kompletnie przemoczeni. Odpoczynek trwał do późnych godzin rannych dnia następnego. Nadeszły wówczas wiadomości z Lidy. Okazało się, że dnia 16 kwietnia piechota napotkała bardzo silnie zorganizowaną obronę sowiecką w Lidzie i nie zdołała zdobyć do wieczora miasta. Następnego dnia Lida została zdobyta o świcie, uderzeniem dwóch batalionów z 1 Dyw. Piech. Leg. pod d-twem mjr. Dęba-Biernackiego, zatrzymanych chwilowo w marszu na Wilno. Natarcie to nie napotkało na większy opór ze strony npla, który w ciągu nocy opuścił miasto, pozostawiając w nim tylko nieliczne oddziały straży tylnej. Stało się jasnym, że na tę postawę npla wywarły decydujący wpływ wydarzenia na jego tyłach pod Berdówką, o których wiadomość nie mogła doń dotrzeć wcześniej niż wieczorem, gdy natarcia polskie zostały przerwane.
Zmęczone całodzienną walką w obronie Lidy oddziały sowieckie, byłyby — należało przypuszczać — zdolne do dalszej uporczywej obrony w dniu następnym, gdyby nie osłabiły ich ducha oporu, działania dywersyjne 7 Pułku Ułanów pod Lipniszkami i Berdówką”. [KD]

1 grudnia 1919 roku Z. Piasecki otrzymał awans na stopień rotmistrza kawalerii. W styczniu 1920 roku został z-cą dowódcy pułku. Wybuch wojny polsko-bolszewickiej w kwietniu 1920 roku spowodował, że 7 Pułk Ułanów Lubelskich, dozorujący linię kolejową Ryga-Dynenburg na odcinku Dynenburg-Jakobstat i udzielający pomocy Łotyszom w walce z bolszewikami oraz zabezpieczający północne skrzydło Wojska Polskiego, został przydzielony do 1 Brygady Jazdy płk. Beliny- Prażmowskiego. [il.]

W jej składzie walczy nad Dzisną i Dźwiną ponosząc znaczne straty. 28 czerwca zostaje przewieziony wraz z brygadą transportem kolejowym na front Wołyński. Walczy w rejonie Zdołbunowa i Równego z częścią sił Armii Konnej Budinnego. Następnie pod silnym naciskiem nieprzyjaciela wycofuje się na linnię rzek Zbucz i Styr. [il.]

7 lipca tegoż roku rotmistrz Zygmunt Piasecki objął dowództwo 7 Pułku Ułanów Lubelskich. W sierpniu Pułk przemieszcza się w rejon Rejowca, aby dołączyć do zreorganizowanej 4 Brygady Jazdy ppłk. Nieniewskiego. W jej składzie bierze udział w następnych walkach z bolszewikami.

7 P.Uł. w marszu znad Dźwiny, 27.06.1920.
Krótki odpoczynek w marszu, lipiec 1920; stoją: Berg, Rago, Trojanowski; siedzą: Jakubski, Piasecki, ?

15 sierpnia 1920 roku otrzymał awans na stopień majora kawalerii. „Jako dowódca Pułku powiódł go w końcowych miesiącach wojny bolszewickiej drogą najwyższej chwały bojowej, która przyniosła Pułkowi najwyższe odznaczenie – Order Virtuti Militari na Sztandarze”. [KD]